Zadzwoń i zapytaj o kurs!
Tarasy: 81 464-44-60, 510-089-051, 501-099-489, 603-741-092

Złoty korzysta na słowach Trumpa

Złoty korzysta na słowach Trumpa

02.11.2018
Arkadiusz Balcerowski

Rynek akcji jest wygłodniały wzrostów, jeśli tylko wzmianki odnośnie do możliwego porozumienia handlowego między USA a Chinami są w stanie wywołać prawdziwą zieloną falę. Na całym wydarzeniu korzysta polski złoty, który zaksięgował znaczne wzrosty podczas czwartkowej sesji.

Sytuacja ta jednak może się zmienić dzisiejszego popołudnia, kiedy amerykański Departament Pracy zaprezentuje najnowsze dane o zatrudnienia za październik.

Azjatyckie indeksy giełdowe kończą tydzień w znakomitych nastrojach, podobnie dzień zapowiada się również w Europie oraz USA. To wszystko zasługa kolejnych doniesień związanych z wojną handlową między USA a Chinami. Już wczorajszego popołudnia Donald Trump poinformował o przeprowadzeniu optymistycznej rozmowy telefonicznej z chińskim prezydentem.

W piątkowy poranek informacje te nabrały jeszcze żywszych kolorów po tym, jak amerykański prezydent rzekomo zlecił urzędnikom Białego Domu przygotowanie warunków ewentualnego porozumienia handlowego z Państwem Środka. Przypomnijmy, że dwaj prezydenci mają dyskutować na ten temat podczas najbliższego szczytu G20 w Argentynie pod koniec tego miesiąca.

Reakcja rynku zdaje się mówić sama za siebie mimo tego, że tak naprawdę nic się nie zmieniło, a do realnego porozumienia wciąż daleka droga. Reperkusje powyższych komentarzy Trumpa widoczne są również na rynku długu, gdzie rentowność 10-letniej obligacji USA podskoczyła o poranku o ponad 3 punkty bazowe do pułapu 3,17 proc.

Gdy z jednej strony Trump stara się uspokajać inwestorów sugerując, że porozumienie handlowe z Chinami może być na wyciągnięcie ręki, z drugiej strony amerykański Departament Sprawiedliwości wbija kolejną szpilkę między obydwa zwaśnione kraje. Wczoraj oskarżył on niektóre chińskie i tajwańskie firmy o kradzież tajemnicy handlowej od amerykańskiego giganta w dziedzinie półprzewodników Micron'a. Obecnie jednak ciężar przenosi się na stricte ekonomiczną stronę, gdyż przed nami raport z rynku pracy.

Zatrudnienie w USA po raz kolejny ma odnotować solidny wzrost, niemniej jednak prawdziwy skok mamy ujrzeć w przypadku rocznej dynamiki godzinowych wynagrodzeń. Według konsensusu Bloomberga dynamika ta ma wzrosnąć do 3,1 z 2,8 proc. we wrześniu. Ogromna w tym zasługa efektów statystycznych, gdyż przed rokiem roczna dynamika płac spadła wyraźnie z 2,8 do 2,3 proc.. Poprzeczka wisi dość wysoko, a biorąc pod uwagę fakt, że dolar radził sobie w ostatnim czasie bardzo dobrze (wyraźniejsze spadki przyszły w zasadzie dopiero w ciągu ostatnich godzin) wydaje się, że ryzyka dla amerykańskiej waluty są skierowane ku dołowi.

Tak czy inaczej, Rezerwa Federalna najpewniej nie zmieni kursu prowadzonej polityki monetarnej, gdyż do tego potrzebny byłby trwały wzrost dynamiki płac wyraźnie powyżej tego, czego Fed spodziewa się. Wczorajsze dane odnośnie do dynamiki jednostkowych kosztów pracy nie wskazują na mocniejsze przyspieszenie, co zdaje się spójne z brakiem konieczności szybszych podwyżek kosztu pieniądza w USA.

Podobnie sytuacja zdaje się wyglądać w Wielkiej Brytanii, gdzie wczoraj Bank Anglii nie zmienił ustawień polityki pieniężnej, ale jednocześnie przedstawił interesujące prognozy. Według nich w tym roku brytyjska gospodarka nie uświadczy żadnych inwestycji w skądinąd słabym wzroście gospodarczym. Ponadto, bank centralny obniżył szacunek wzrostu rocznej dynamiki jednostkowych kosztów pracy na ten rok o cały punkt procentowy.

Choć w końcówce 2019 roku brytyjskie władze monetarne prognozują stopniowe narastanie nadwyżki popytu nad podażą, to biorąc pod uwagę rozwój różnych zmiennych ekonomicznych nie wydaje się, by Bank Anglii był w najbliższym czasie w potrzebie podnoszenia stóp procentowych.

Lepsze nastroje na giełdach, spadki na amerykańskim rynku długu to również mocniejszy złoty. Od wczoraj polska waluta umocniła się dość zdecydowanie, zaś kurs dolara ponownie spadł poniżej pułapu 3,80 zł. O poranku poznaliśmy październikowy indeks PMI, który odnotował jedynie kosmetyczne cofnięcie do 50,4 pkt. z 50,5 pkt. przed miesiącem.

Choć dane na pozór wydają się nieco lepsze niż oczekiwano, to kontynuacja spowolnienia w zatrudnieniu czy zamówieniach eksportowych nie wróży dobrze na kolejne miesiące. Warto również zaznaczyć, iż z badania Markit nie wynika, by w październiku pojawiła się wyraźniejsza presja inflacyjna, co zdaje się zgodne z ostatnim badaniem NBP. Przed godziną 9:30 za dolara należało zapłacić 3,7758 złotego, za euro 4,3205 złotego, za funta 4,9234 złotego i za franka 3,7744 złotego.

Powyższy tekst stanowi wyraz osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja kupna bądź sprzedaży papierów wartościowych. 

Serwis korzysta z plików cookies w celu realizacji usług zgodnie z polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookies w Twojej przeglądarce lub konfiguracji usługi.